Przejdź do wersji zoptymalizowanej dla osób niewidzących i słabowidzących
Przejdź do wyszukiwarki
Przejdź do menu górnego
Przejdź do menu lewego
Przejdź do treści głównej
Przejdź do menu prawego
Przejdź do mapy serwisu
Przejdź do stopki

Godziny otwarcia urzędu

Poniedziałek - 8:00 do 16:00
Wtorek do Piątku - 7:30 do 15:30
Kasa czynna:

8.30 - 9.45, 10.00 - 13.00

Dane urzędu

Urząd Gminy Skarżysko Kościelne
ul. Kościelna 2a
26-115 Skarżysko Kościelne
Tel. 41 271 44 66
E-mail: koscielne@skarzysko.com.pl
NIP: 663-174-61-08

Strona główna

Wydrukuj stronę Poleć znajomemu
x

Zapraszam do obejrzenia strony Władysław Stopiński - Honorowy Obywatel - Osobowości - Urząd Gminy Skarżysko Kościelne.

 

Pobierz PDF

Władysław Stopiński - Honorowy Obywatel

 

 - stopinski.jpg

Władysław Stopiński - urodzony 14 lutego 1915 r. w Wielkiej Wsi, powiat Kielce, w rodzinie robotniczej. Syn Floriana i Stanisławy. Po ukończeniu czterech oddziałów szkoły powszechnej terminował u stolarza, kapitan Wojska Polskiego, honorowy obywatel miasta Gdańska od 1998. W czasie obrony Westerplatte w 1939, w stopniu kaprala walczył na placówce Prom. W latach 1938-1939 odbywał czynną służbę wojskową w 4. Pułku Piechoty Legionów w Kielcach, skąd 17 marca 1939 r. przybył na Westerplatte w stopniu starszego legionisty. Po kapitulacji dostał się do niemieckiej niewoli. Dnia l lipca awansowany do stopnia kaprala. W czasie obrony walczył na placówce "Prom", a po jej zniszczeniu w rezerwie koszar jako karabinowy. W niewoli jenieckiej przebywał w Stalagu VI J - Krefeld. Pracował do 20 kwietnia 1945 r. w miejscowości Noisiel, w fabryce maszyn rolniczych "Harwester". Po wkroczeniu Amerykanów powrócił do kraju. Pierwszą pracę po wojnie podjął na PKP, w służbie ochrony kolei w Skarżysku. Awansował na komendanta tej ochrony. Potem był nastawniczym, kierownikiem pociągów towarowych, wreszcie majstrem w warsztatach wagonowych. Działał w organizacjach społecznych i politycznych, pełniąc takie funkcje, jak: komendanta Ochotniczej Straży Pożarnej w Lipowym Polu, drugiego sekretarza egzekutywy PZPR w Skarżysku-Kamiennej PKP, jak również w organizacji kombatanckiej ZBoWiD. Na emeryturę odszedł w wieku sześćdziesięciu lat. Rentę inwalidy wojennego oraz nominację na stopień ppor. w stanie spoczynku otrzymał w 1990 r. W 1995 głośnym echem odbiło się zaproszenie przez niego na obchody swoich 80 - tych urodzin Martina Menzla - celowniczego z pancernika Schleswig - Holstein. Podczas mszy świętej doszło do symbolicznego pojednania obu kombatantów. Mieszkał w miejscowości Lipowe Pole Skarbowe, gmina Skarżysko Kościelne, w powiecie skarżyskim. Zmarł 19 grudnia 2010 roku. Miał 95 lat. Msza Święta z najwyższymi honorami, jak przystało dla tak zasłużonego Polaka, odprawiona została w Kościele pw. Miłosierdzia Bożego w Lipowym Polu. Władysław Stopiński pochowany został na cmentarzu komunalnym w Skarżysku Kościelnym.

Medale i odznaczenia:

• Medal Zasłużonym na Polu Chwały (1960)
• Odznaka Grunwaldzka (1960)
• Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski (1974)
• Medal Za udział w wojnie obronnej 1939 (1982)
• Komandoria Missio Reconciliationis
• odznaka honorowa "Za zasługi dla Miasta Gdańska" (1984)
• Krzyż Srebrny Orderu Wojennego Virtuti Militari (1989)
• Medal 1000-lecia Miasta Gdańska (1997)
• Medal za Długoletnie Pożycie Małżeńskie (1998)
• Honorowe Obywatelstwo Miasta Gdańska (1999)
• Honorowe Obywatelstwo Miasta Skarżyska-Kamiennej (2009)
Źródło: www.westerplatte.pl, www.wikipedia.pl

Za życia w rozmowie z redaktorem Echa Dnia Mateuszem Bolechowskim wspominał czasy wojny. Redaktor tak opisuje tamto spotkanie:
„Warto było bić się za Polskę
W całej Polsce żyje ich tylko czterech -Władysław Stopiński, jeden z nich podczas wywiadu mającego miejsce sześćdziesiąt sześć lat po wybuchu drugiej wojny światowej dla gazety „Echo Dnia” w taki oto sposób, wspominał tamte lata.
Władysław Stopiński pochodził z Wielkiej Wsi koło Wąchocka, od kilkudziesięciu lat mieszkał we wsi Lipowe Pole Skarbowe, w gminie Skarżysko Kościelne. Do wojska zgłosił się na ochotnika, w wieku 22 lat. Przydzielono go do Czwartego Pułku Piechoty Legionów w Kielcach. – Byłem cekaemistą, obsługiwałem ciężki karabin maszynowy - wspomina. Na kilka miesięcy przed wybuchem wojny, w 1939r. jego kompanię przeniesiono na Pomorze, na Westerplatte. Stopiński był wtedy kapralem.- Służba była dość ciężka, byliśmy ciągle w gotowości. Nie było spokojnego dnia – opowiada. Przez ostatnie dni sierpnia niemal wszyscy żołnierze w większości pochodzący z Kieleckiego, czuwali niemal bez przerwy na stanowiskach bojowych. Rankiem 1 września zagrzmiały salwy z pancernika" Schlezwig-Holstein’’, szkolnego okrętu niemieckiej marynarki wojennej, który przypłynął do Gdańska z" kurtuazyjną ‘’ wizytą. – To był ogromny huk, a potem potężne wybuchy. Uszy zatykało- mówi pan Władysław. Pierwsze pociski padły na koszary i wartownię nr 1, broniąc dostępu do drogi wiodącej do Prus Wschodnich. Niedługo potem zaczął się pierwszy szturm na polską placówkę.
Siedem dni obrony
- Mieliśmy sporo broni maszynowej, dobre, polskie cekaemy wykonane w Radomiu. To była świetna broń, luks się z niej strzelało- mówi pan Władysław. W drugim dniu walki, na oczach Stopińskiego, ciężko ranny odłamkiem został pochodzący z Kielc porucznik Pająk. – Wraz z kolegą zanieśliśmy go do punktu sanitarnego i wróciliśmy do walki. Wyglądał strasznie, ale udało mu się przeżyć. Z porucznikiem spotkałem się po wojnie, odwiedziłem go w Kielcach- opowiada pan Władysław. – Niemcy atakowali często, ale bez brawury. Na wojnie lepiej ma ten, kto się broni. My biliśmy ukryci, ni mieli za osłonę tylko krzaki. Nigdy nie podeszli blisko, bo byśmy ich wszystkich wybili. Nas nie było widać, oni byli jak na dłoni. Nie strzelaliśmy na pałę, puszczałem serię dopiero wtedy, gdy miałem ich na muszce- dodaje weteran.
Teren Westerplatte Był ciągle bombardowany. – Ostrzał z morza nie był taki groźny, więcej z tego było huku, do którego dało się przywyknąć, niż strat. Najgorsze były samoloty. Straszliwie wyjąc, pikowały z góry i będąc tuż nad ziemią, rzucały bomby. Nie cierpieliśmy tego, bo przed nimi nie było obrony- relacjonuje.- Jak bomba trafiła w wartownię, z siedmiu chłopaków żywy wyszedł tylko jeden, kawał betonu z bunkra oberwał mu tylko ładownicę z pasa -wspomina Stopiński.
Kapitulacja
O czym myśleli żołnierze?- Na pewno nie o poddaniu się. Każdy chciał przetrwać. Człowiek myślał tylko o tym, żeby strzelić, zanim zrobi to wróg. Tak to jest w walce, wtedy rozumuje się trzeźwo bez emocji- twierdzi pan Władysław.- Wiedzieliśmy że jesteśmy otoczeni ze wszystkich stron, bez szans na pomoc. Mieliśmy walczyć dwa dni, biliśmy się przez siedem. Niemcy mieli duże straty, nie mogli sobie z nami poradzić- opowiada. W czasie walki rzadko widział oficerów, bo obrońcy byli rozrzuceni po całym terenie Westerplatte. – Major Sucharski był bardzo nerwowy, możliwe, że się załamał, jak to się teraz mówi. Myśmy nic o tym nie wiedzieli. Kapitan Franciszek Dąbrowski, który, według najnowszych badań, miał w rzeczywistości dowodzić polską obroną, to był dusza człowiek, bardzo wesoły. Żołnierze plotkowali, ze był przysięgłym, zatwardziałym kawalerem- charakteryzuje dowódców pan Władysław.
7 września niespodziewanie przyszła wiadomość o kapitulacji.- Smutno nam było, ale byliśmy wykończeni i wymęczeni. Teraz myślę, że może to i dobrze, że zadecydowano o poddaniu się. Więcej nas ocalało. Zanim poszliśmy do niewoli, każdy oporządził się, jak mógł. Przez tydzień nie myliśmy się, ciągle w tym samym mundurze, ubrudzonym podczas walki. Dopiero jak wyglądaliśmy odpowiednio, pomaszerowaliśmy złożyć broń- opowiada pan Władysław. Mieszkaniec Lipowego Pola widział, jak niemiecki dowódca oddaje majorowi Sucharskiemu honory wojskowe i szablę.- Zamknęli nas w ogrodzonym terenie, ale nie bili, nie było żadnych szykan. Koło nas byki trzymani obrońcy Poczty Gdańskiej. Ale krótko. Na drugi dzień rano hitlerowcy wywieźli ich samochodami i rozstrzelali. Byli wściekli, bo "poczciarze’’ wielu z nich położyli- mówi pan Władysław. Potem kapral Stopiński trafił do obozu jenieckiego, po jakimś czasie z resztą zwykłych żołnierzy wysłano ich do pracy. Nasz bohater do końca wojny pracował w przetwórni buraków, niedaleko Gdańska.

Symbol pojednania
Po wojnie Władysław Stopiński wrócił w rodzinne strony. – Chcieli mnie wziąć do milicji, ale się nie zgodziłem. Za to drugi raz zgłosiłem się na ochotnika do wojska - opowiada.
Ma najważniejsze polskie ordery- Krzyż Polonia Restituta, Virtuti Militari, Krzyż Walecznych i wiele innych. Został Honorowym Obywatelem Gdańska. Stopiński wiele lat po tragicznych wydarzeniach z września 1939 roku, wsławił się kolejny raz. Jako pierwszy, w 1993 roku podał rękę wrogowi z 1939 roku, marynarzowi niemieckiemu ze "Schlezwiga-Holsteina’’ Martinowi Nenzlowi. Głośno było o tym wydarzeniu w całej Europie. Weterani zaprzyjaźnili się, wzajemnie odwiedzali. Na dziewięćdziesiąte urodziny pana Władysława do Lipowego Pola przyjechały dzieci Niemca, który już zmarł.- Po tylu latach nie czuję do Niemców nienawiści. Zwykły żołnierz robił, co mu kazano, twierdzi Stopiński.
 Władysław Stopiński otrzymał kolejny awans, jest kapitanem. O swoich siedmiu dniach walki myśli często i mówi z przekonaniem.- Warto było bić się za Polskę.”
                                                                                                               
Mateusz Bolechowski  
„Echo Dnia”
Urząd Gminy Skarżysko Kościelne
  • 20 lat Świętokrzyskie to my
  • Nasza Gmina - Skarżysko Kościelne
  • Orlik 2012
  • OSP
  • System Informacji Przestrzennej Województwa Świętokrzyskiego
Dane kontaktowe
Gmina Skarżysko Kościelne
ul. Kościelna 2A, 26-115 Skarżysko Kościelne
pow. skarżyski, woj. świętokrzyskie
tel.: 41 271 44 66, fax: 41 271 44 81
email: koscielne@skarzysko.com.pl
NIP: 663-133-84-09
Statystyki
Licznik odwiedzin:
13 100 649
Dzisiaj:
346
Gości on-line:
1
Twoje IP:
18.222.111.211
Niniejszy serwis internetowy stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Informacja na temat celu ich przechowywania i sposobu zarządzania znajduje się w Polityce prywatności.
Jeżeli nie wyrażasz zgody na zapisywanie informacji zawartych w plikach cookies - zmień ustawienia swojej przeglądarki.
Zamknij